Redakcja | 19 lipca 2019
Niemcy: usprawiedliwiono wagary uczniów protestujących w obronie klimatu

Mimo, że w Niemczech obowiązuje bezwzględny obowiązek szkolny, a za wagary uczniów rodzice muszą płacić słone grzywny, młodzież, która została zwerbowana do wzięcia udziału w proteście w obronie klimatu została usprawiedliwiona, a wagary okazały się bezkarne. W sprawę zaangażowała się nawet kanclerz Angela Merkel.
W marcu br. w 92 krajach odbyły się strajki przeciw domniemanym zmianom klimatycznym. W protesty zaangażowano m.in. dzieci i młodzież, które lewicowi aktywiści postanowili wykorzystać do ideologicznej walki. Protestujący domagali się m.in. odejścia od paliw kopalnych na rzecz OZE, radykalnego ograniczenia hodowli zwierząt, propagowania weganizmu, donoszenia na sąsiadów palących w kominkach, czy rezygnacji z samochodów na rzecz komunikacji miejskiej.
Młode osoby zostały zachęcone do wagarowania, by domagać się od władz konkretnych działań, mających na celu walkę z ociepleniem klimatu. Do walki o ważną sprawę zaangażowano także mniejszości seksualne. Wagary na rzecz protestów poparła nawet kanclerz Angela Merkel, która zgodziła się, by uczniowie zamiast do szkoły, poszli na manifestację i wyraziła radość ze społecznego zaangażowania uczniów.
– Możemy osiągnąć cele klimatyczne tylko wówczas, gdy będziemy mieć oparcie w społeczeństwie. W związku z tym bardzo doceniam fakt, że młodzi ludzie, uczennice i uczniowie, demonstrują i w pewien sposób napominają nas, byśmy szybciej zrobili coś dla klimatu. Sądzę, że to znakomita inicjatywa. (…) Zdecydowanie popieram to, że uczennice i uczniowie wychodzą na ulice i walczą w sprawie ochrony klimatu
– mówiła wówczas Merkel.
Dzieci w Niemczech nie mają możliwości uczenia się w domu. Nie ma także możliwości, by rodzice mogli wypisać swoje dzieci z zajęć t.j. edukacja seksualna. W wielu niemieckich miastach uczniowie od kilku miesięcy opuszczają piątkowe zajęcia, uczestnicząc zamiast tego w protestach na rzecz klimatu. Za niewywiązanie się przez uczniów z obowiązku szkolnego, rodzice dzieci zostali obłożeni grzywną. Każda z rodzin miała zapłacić po 88,50 euro – po 1 euro za każdą minutę nieobecności na lekcji.
Po nagłośnieniu sprawy w niemieckiej prasie, władze Mannheim zmieniły zdanie i wycofały karę grzywny. Z oficjalnego komunikatu wynika, że są jeszcze inne dostępne środki nacisku na rodziców, które zostaną wykorzystane w pierwszej kolejności.
Jak widać, działania te mają wymiar czysto polityczny. W tym wypadku wszelkie ustawy i przepisy ustąpiły miejsca ideologii. Co ciekawe, nadal bardzo chętnie kara się rodziców, którzy nie posyłają swoich dzieci na zajęcia z tzw. edukacji seksualnej. W tym wypadku sprawą interesują się nawet Jugendamty, które mogą nawet na pewien czas odebrać rodzicom dzieci.
pch24.pl/MS/Fot. Pixabay