Redakcja | 24 listopada 2020
Ziemkiewicz: już teraz wam nie współczuję

"Opozycja nie zdaje sobie sprawy, że przekroczyła pewną barierę – nawet nie przyzwoitości, bo to dla nich nie jest żaden argument – tylko barierę bezpieczeństwa" – mówił Rafał Ziemkiewicz w najnowszym nagraniu na swoim kanale YouTube, komentując kolejne rewolucyjne wzmożenie, jakie obserwujemy na ulicach polskich miast.
Na początku materiału publicysta "DoRzeczy" tłumaczył analogię pomiędzy socjalizmem sowieckim, charakteryzującym się maniakalno-depresyjnym rytmem odnów i okresów błędów i wypaczeń, a socjalizmem brukselskim, który ma jednak większą częstotliwością zmiany cyklów. Co jakiś czas odbywają się kolejne "ciamajdany", po ich fiasku następuje krótki okres depresji, a po nim znów rozpoczyna się okres rewolucyjnego wzmożenia. I tak w kółko. Ziemkiewicz wskazał, że zarówno cykle maniaklano-depresyjne w poprzednim socjalizmie, jak i te obecne mają tą samą przyczynę – ideologię. Przełożenie ideologii nad zdrowy rozsądek. Opozycja w Polsce nie dostrzega realnych powodów kolejnych porażek, nie jest nawet w stanie przyznać się sama przed sobą do swoich błędów i nieustannie upatruje przyczyny w tym, że jest zbyt mało radykalna. To z kolei niesie dla wszystkich coraz większe niebezpieczeństwo.
– Mamy kolejną powtórkę z rozrywki. Wyszły babusy ze Strajku Kobiet i autentyczny potencjał irytacji, frustracji, zmęczenia rządami PiS-u – w politycznych kategoriach mówiąc – oczywiście błyskawicznie zmarnowały. Uznały, że trzeba mocniej, że trzeba ludziom powiedzieć, że to jest wojna, trzeba radyklanie. Ludzie się rozeszli i zostało jak zwykle jedynie tysiąc gotowych na wszystko, walniętych aktywistów
– powiedział Rafał Ziemkiewicz.
Publicysta przyznał jednak, że byłoby to śmieszne, gdyby nie jeden bardzo niepokojący fakt.
– W miarę jak sobie to towarzystwo liberalno-lewicowych przegrywów każdą swoją klęskę tłumaczy w ten sam sposób, że nie popełnili żadnego błędu, tylko nie byli dość radykalni, dość brutalni, dość wulgarni i trzeba mocniej, trzeba atakować, napadać, ujawniać nazwiska policjantów itd. trzeba krótko mówiąc – sięgać po metody terrorystyczne
– ocenił publicysta.
Ziemkiewicz przypomniał w tym kontekście rewolty roku 1968, które szybko zraziły do siebie ludzi, ale wąska grupa fanatyków ideologicznych została i poszła w terroryzm w imię swojej komunistycznej sprawy.
– Opozycja nie zdaje sobie sprawy, że przekroczyła pewną barierę – nawet nie przyzwoitości, bo to dla nich nie jest żaden argument – tylko barierę bezpieczeństwa. Przyzwolenie na przemoc, to, że każdy bydlak, który zrobi cos skończenie nieodpowiedzialnego, bandyckiego, ale przeciwko PiS-owi, może liczyć na rozgrzeszenie profesorów, redaktorów, mediów, tego nie ma po drugiej stronie. Nie jestem symetrystą, ale kiedy kibole narozrabiają na Marszu Niepodległości, to organizatorzy się od nich odcinają. A kiedy bandyci z Antify rozrabiają na protestach antypisowskich, to banda profesorków z GW i TVN-u uznaje, że to rodzaj uzasadnionej ekspresji. Wszystko im wolno, ważne tylko, żeby zniszczyć Kaczora
– powiedział Ziemkiewicz.
Publicysta zauważył, że to wszystko działa także w drugą stronę, w związku z czym nienawiść, podłość i agresja, na którą opozycja daje przyzwolenie, dotknie także ją samą.
– Ja nie straszę. Tylko uprzedzam, przewiduję, bo już tyle lat żyję i wiem z rozmaitych historycznych studiów o tego typu sprawach, że wiem, że tak to się dla was skończy. Już teraz wam nie współczuję
– zaznaczył publicysta.
YouTube Rafał Ziemkiewicz /GG/ fot. YouTube Rafał Ziemkiewicz screen